Udało się! Pan Jan jest już w Polsce

2023-03-07 09:58:23(ost. akt: 2023-03-07 10:13:21)

Autor zdjęcia: siepomaga.pl

Jan Bułas, mieszkaniec gminy Banie Mazurskie, razem z żoną poleciał na wycieczkę do Kenii. Niestety urlop zakończył się dramatyczną walką o życie i powrót do domu. W końcu się udało. Jest już w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
O historii pana Jana i jego żony pisaliśmy kilkanaście dni temu. 20 stycznia pan Jan razem z żoną polecieli na wycieczkę do Kenii. To miała być wycieczka ich życia.

2 lutego mój tata połknął kość z mięsa, które było podane na posiłek w hotelu. Kość uszkodziła przełyk. Tato zgłosił się do lekarza. Lekarz udrożnił przełyk i przepisał antybiotyki. Rodzice myśleli, że już jest po problemie, jednak tak naprawdę był to dopiero początek wielkiego dramatu — relacjonował syn mężczyzny.

Lekarz powiększył jeszcze dziurę w przełyku i nie zabronił jeść. 4 lutego pan Jan ze względu na płytki oddech nie dostał zgody na lot do Polski. Rodzice zostali skierowani na badania do szpitala w Mombasie. Zdiagnozowano tam zapalenie opłucnej i otrzewnej. Konieczna była operacja ratująca życie. Stan mężczyzny był na tyle niepokojący, że dopiero tydzień po operacji wybudzono go ze śpiączki farmakologicznej.

17 lutego mężczyzna znowu trafił na salę operacyjną ze względu na wysięk do płuc.

Rodzina rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia i powrót mężczyzny do Polski.

Wyjazd ubezpieczony był w dwóch towarzystwach. Jedno ubezpieczenie pokryło 200 tys. zł kosztów leczenia, czyli kwotę, na którą ubezpieczony był tata. Teraz koszty przejmuje ISON drugie. Tu kwota ubezpieczenia opiewa też na 200 tys. zł. Pobyt mamy zostanie pokryty albo z polisy taty, albo z jej ubezpieczenia — tłumaczył syn pana Jana. — Opieka w Kenii jest bardzo droga. Nie możemy liczyć na ZUS ani na NFZ. Wykorzystaliśmy wszystkie nasze oszczędności i wzięliśmy kredyty. Prosimy o pomoc. Tata jest dalej podpięty do respiratora. Musimy jak najszybciej przetransportować tatę do Polski. Koszt to 118 900 euro.

Bliscy pana Jana w serwisie siepomaga.pl utworzyli zbiórkę. Do tej pory, dzięki ludziom dobrej woli udało się zebrać ponad 255 tysięcy złotych.

Na szczęście w ostatnich dniach stan mężczyzny zaczął się poprawiać. Lekarze zezwolili na transport mężczyzny. Dzięki determinacji rodziny pana Jana udało się go w końcu zorganizować.

Wiem, że się denerwujecie i pytacie. Samolot miał problemy techniczne, firma transportująca próbowała nas oszukać. Ale Tato już jest w powietrzu i niedługo ląduje w Warszawie. Dam Wam znać, jak tylko lekarz z Instytutu w Warszawie potwierdzi przyjęcie — relacjonowała w ostatnich godzinach Joanna Bułas, synowa pana Jana.

I jak pisze dalej, samolot szczęśliwie wylądował i mężczyzna jest już w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5